aaa4 |
Wysłany: Czw 14:01, 29 Cze 2017 Temat postu: |
|
Teraz pozostalo jej tylko czekac; statek stojacy w porcie wyplywal w zlym kierunku. Dla niej odpowiedni byl tylko Kupiec.
* * *
Ulice Hygit zatloczone byly zabieganymi obywatelami Wuckl. Turkot tramwajow, szum samochodow oraz wszelkie inne dzwieki wskazywaly, ze http://www.studiopantera.pl
jest to wielkie miasto w wysokotechnologicznym szesciokacie. Czworka idaca jedna z ulic budzila wielkie zaciekawienie nawet w miescie przyzwyczajonym do dziwnych form zycia na przeplywajacych okretach.Vistaru przysiadla na karku Domaru, burczac:
-Mozna by ukryc armie w miejscu takim, jak to. Jej miekki, cieniutki glosik niemal utonal w halasie.
Renard, prowadzac w tlumie wielkiego pegaza, skinal potakujaco.
-To rzeczywiscie wyglada raczej beznadziejnie, prawda? Ale ona jest tutaj, ide o zaklad. To jedyny port na wschodnim wybrzezu.
-Bedzie trzymala sie dokow - dodala Wooley. - Moze nie pojdzie tak zle, jak myslicie. Zwazcie, jak daleka i trudna byla droga az dotad, teraz nadrobilismy strate. Czuje,! ze poszukiwania zakoncza sie tutaj. Dalej, idziemy na nabrzeza.
Niewysokie wzgorza miasta urywaly sie raptownie, klif wygladzono mechanicznie. Zeszli w dol stromego zbocza do pirsow. Z gory wydawalo sie, ze z jednego z nich rozciaga sie widok na zespol portowy i wzburzone az po horyzont morze.
-Popatrzcie! - zwrocil ich uwage Renard. - Dym. Statek zawija do portu!
-Raczej wyplywa - odpowiedziala Yaxa. - Powoli sie oddala. Wolalabym na nim nie byc, niebo wyglada bardzo groznie.
I rzeczywiscie tak bylo. Ciemne chmury i rzadkie, odlegle blyskawice kontrastowaly z cieplem i sloncem, ktorym sie cieszyli. Tam znajdowal sie kolejny szesciokat. Odrobine bardziej rozowe powietrze oraz nieco ciemniejsza woda znaczyly granice pomiedzy Wuckl i nastepnym szesciokatem.
Oczywiscie, takie roznice istnialy pomiedzy kazdym poludniowym szesciokatem, lecz zazwyczaj mialy niewielkie znaczenie, zalezalo to od wilgotnosci, zawartosci dwutlenku wegla, domieszki pewnych gazow sladowych lub ich braku. W niektorych szesciokatach przybysze musieli korzystac z respiratorow albo ochronnego sprzetu. Niemniej vacu warszawa
jednak we wszystkich szesciokatach podrozujacy czuli sie troche nieswojo.
-On znika nam z oczu - zauwazyla Vistaru. - Spojrzcie, nie widac juz dymu. Zwiekszaja predkosc.
-Zanti jest wysokotechnologiczny - przypomniala im Yaxa. - Rozwinal pelna moc i predkosc.
Zazwyczaj dwa wysokotechnologiczne szesciokaty nie przylegaly do siebie, lecz zdarzaly sie wyjatki. Wuckle plywali kiepsko i nie znosili wody, ktora miala wiecej niz dwanascie metrow glebokosci; Zanti, prawie nieruchome rosliny, jakie niewielu mialo okazje widziec - nie mogly zniesc glebokosci mniejszej niz sto piecdziesiat metrow. Pod tym wzgledem pomiedzy dwoma szesciokatami panowala rownowaga, zaden nie posiadal czegos, czego drugi by pozadal, a ze kilka spraw, na przyklad prawo polowu, wymagalo wspolpracy miedzy szesciokatami, wiec wspolzyli zgodnie.
Ni stad, ni zowad Renardem targnelo dziwne przeczucie w zwiazku z tym statkiem.
-Wiecie - rzekl ponuro - byloby to dranstwo, gdyby to byl Kupiec Toorinu, czy cos w tym rodzaju, z nimi na pokladzie.
Ich poscig byl dlugi i nuzacy. Raptem cala trojka poczula, ze Renard nie myli sie. Przyspieszyli kroku.
W dokach znalezli zmeczonych dokerow, zbierajacych swoje rzeczy. Wuckle byli zafascynowani obco wygladajaca czworka, ale zachowywali sie uprzejmie.
-Przepraszam, czy to byl Kupiec Toorinu, o tam, w lewo? - zapytal Renard posepnie, majac zle przeczucia. |
|