aaa4 |
Wysłany: Czw 14:10, 29 Cze 2017 Temat postu: |
|
Jej zimna, bezosobowa wypowiedz nie uspokoila go, chociaz wszystkie Yaxy, jak mu powiedziano, wyrazaly sie tak samo.
-Nie skrzywdzilabym jej - odpowiedzial wielki motyl. - Daje ci na to slowo. Mam na wzgledzie jedynie jej dobro i bezpieczenstwo. Moge cie zapewnic, ze przez wszystkie tej lata bylam ta, ktora chronila ja przed spiskami mojego ludu i jego sprzymierzencow.
Renard zachowal sceptycyzm.
-Dlaczego?
-Na razie nie moge ujawnic. Nadejdzie taki dzien... byc moze. Wiem, ze to smieszne walkowac ten temat z toba. Czy mozemy mowic otwarcie? Ja i moj lud jestesmy zacieklymi wrogami Antora Treliga, tak jak i ty. Czy nie wystarczy na razie manicure kabaty
stwierdzenie, ze wrog mojego wroga jest moim przyjacielem? Renard wydawal sie zaintrygowany.
-Trelig? Jaka jest jego rola w tym wszystkim?
-To Trelig podjal probe zamachu na nia w Glathriel. To Trelig wynajal mordercow, ktorzy zmusili ja do tej ucieczki. Nie ma dostepu na Polnoc. To byla jego jedyna droga. Oboje wiec mamy w tym interes, aby ona nie wpadla w jego rece.
Renard wciaz nie dowierzal.
-Uwazasz, ze Trelig sprobuje ponownie? Z tego, co wiem od zalogi Kupca, rozniesli napastnikow na strzepy.
-Prawda, lecz to byli platni oprawcy, zaledwie kilku sposrod dziesiatek tysiecy gotowych spelnic jego zyczenie dla zysku. Paru nawet teraz przeczesuje to miejsce w poszukiwaniu jej. Moja partnerka probuje wlasnie dowiedziec sie czegos o ich planach; ona jest niewielka i moze dostac sie tam, gdzie zadne z nas sie nie dostanie.
To go zainteresowalo.
-Twoim partnerem jest Lata?
-Masz dobre informacje. Tak, Lata. Podobnie jak ty nie nalezy do zaufanych przyjaciol Yax i odwrotnie, jednak postanowilysmy dzialac wspolnie, a nie zwalczac sie. Powinienes do nas przystac. To zapobiegnie brutalnosci i dublowaniu wysilkow, na dodatek bedzie was dwoje przeciw mnie jednej, gdybyscie mimo wszystko nie ufali motywom, ktorymi sie kieruje.
Renard rzeczywiscie nie ufal motywom, ktorymi kierowalo sie to stworzenie, lecz w tym, co mowilo, bylo sporo sensu.
-W porzadku, przez jakis czas bedziemy dzialac w trojke. Jestem Renard.
Trupia glowka Yaxy sklonila sie lekko.
-Wiem. Mnie zowia Wooley. Jak sadze, Lata jest twoja znajoma, to Vistaru.
-Kiedy ona przylaczy sie do nas? - zapytal.
-Spotka sie z nami tutaj tak szybko, jak to mozliwe - odpowiedziala Wooley. - Tymczasem wymienimy informacje i sprobujemy ograniczyc pole poszukiwan.
Wygladalo na to, ze ukrywanie informacji nie mialo sensu. Jesli bedzie sie wzbranial, Yaxa uda sie po prostu do gajowego i zada te same pytania. Powiedzial wiec wszystko.
Na koniec Wooley zapytala:
-Jesli ucieka do Gedemondas, to, bez watpienia, do tej pory dotarla juz na wybrzeze. W jaki sposob przekroczy morze? Ona nawet nie moze mowic.
Renard zastanawial sie nad tym przez chwile. |
|